Witam was.
Tak jakoś mnie to męczyło od paru dni.....więc pomęczcie się i wy
Angielskiego nie znam ale sam obraz pasuje mi do tego co napisałem
Zachodzace słońce i szlaki wędrownych ptaków stały się drogowskazem w mym życiu.Tam mnie poniosły wiatry szalonej miłości, gdy gorącym gejzerem szaleństwa eksplodowała podcinając mi skrzydła i zamykając w więzieniu bez okien i krat,bez drogi ucieczki.Podpisałam......nie myśląc że to będzie mój wyrok . Wierząc ci bez pamięci.....kochałam do szaleństwa.Cała i tylko twoja......miałam być aż do śmierci.Tylko twój jedyna......na zawsze,aż nie chciałam ci wierzyć ! .Tak prawdziwie brzmiały te słowa,jak na najświętszej spowiedzi.....gotowa byłam umrzeć ze szczęścia. Wciąż je słyszę po nocach,jak memento mojej drogi które wciąż próbuję wymazać z pamięci.
Te oczy,uśmiech,kolor włosów....tuliłam codziennie rosząc twoja małą główkę,śpij już skarbie .....nie płacz,ja już płaczę za nas. Tylko ty mi zostałeś.Dla ciebie stałam się kamieniem u drogi i ptakiem wędrownym,który przysiądzie tu i tam tylko na chwilkę będącą latami. By się pożywić przed dalszą drogą. A ty rośniesz sam bez ciepła moich skrzydeł.Taka jest moja miłość....czy ją przyjmiesz,czy mi wybaczysz? I już się zrywam,czas mnie goni.Czy uda mi się złapać tę chwilę która to zmieni?Tak już bym chciała to wiedzieć,mieć za sobą.Czy zmieni moje serce wypełnione obojetnością zimnej kalkulacji i niewiarą że jednak to możliwe?Że gdzieś już tam czekasz? Dla ciebie to wciąż to robię chociaż jesteś już dorosły i uwiłes własne gniazdo. Własne dzieci już uczysz życia.... mnie to ominęło ! Zakończyć tą ucieczke i wrócić już do domu.To moja ostatnia deska ratunku..... leżąca na samym dnie serca.Jak nasiona czekające wieki na deszcz życia.....miłość budzącą się z długiego snu i odretwienia. Rozbłysnąć jeszcze raz kolorem szczęścia,pysznym kwiatem otwierającym się gdy tylko twój czarodziejski dotyk mnie pieści.
LM75
pozdrawiam stałych bywalców
Tak jakoś mnie to męczyło od paru dni.....więc pomęczcie się i wy

Angielskiego nie znam ale sam obraz pasuje mi do tego co napisałem

Zachodzace słońce i szlaki wędrownych ptaków stały się drogowskazem w mym życiu.Tam mnie poniosły wiatry szalonej miłości, gdy gorącym gejzerem szaleństwa eksplodowała podcinając mi skrzydła i zamykając w więzieniu bez okien i krat,bez drogi ucieczki.Podpisałam......nie myśląc że to będzie mój wyrok . Wierząc ci bez pamięci.....kochałam do szaleństwa.Cała i tylko twoja......miałam być aż do śmierci.Tylko twój jedyna......na zawsze,aż nie chciałam ci wierzyć ! .Tak prawdziwie brzmiały te słowa,jak na najświętszej spowiedzi.....gotowa byłam umrzeć ze szczęścia. Wciąż je słyszę po nocach,jak memento mojej drogi które wciąż próbuję wymazać z pamięci.
Te oczy,uśmiech,kolor włosów....tuliłam codziennie rosząc twoja małą główkę,śpij już skarbie .....nie płacz,ja już płaczę za nas. Tylko ty mi zostałeś.Dla ciebie stałam się kamieniem u drogi i ptakiem wędrownym,który przysiądzie tu i tam tylko na chwilkę będącą latami. By się pożywić przed dalszą drogą. A ty rośniesz sam bez ciepła moich skrzydeł.Taka jest moja miłość....czy ją przyjmiesz,czy mi wybaczysz? I już się zrywam,czas mnie goni.Czy uda mi się złapać tę chwilę która to zmieni?Tak już bym chciała to wiedzieć,mieć za sobą.Czy zmieni moje serce wypełnione obojetnością zimnej kalkulacji i niewiarą że jednak to możliwe?Że gdzieś już tam czekasz? Dla ciebie to wciąż to robię chociaż jesteś już dorosły i uwiłes własne gniazdo. Własne dzieci już uczysz życia.... mnie to ominęło ! Zakończyć tą ucieczke i wrócić już do domu.To moja ostatnia deska ratunku..... leżąca na samym dnie serca.Jak nasiona czekające wieki na deszcz życia.....miłość budzącą się z długiego snu i odretwienia. Rozbłysnąć jeszcze raz kolorem szczęścia,pysznym kwiatem otwierającym się gdy tylko twój czarodziejski dotyk mnie pieści.
LM75
pozdrawiam stałych bywalców
